Jak działa internetowa giełda długów?
Pytanie: Jak działa giełda długów w internecie? Czy to polega na licytowaniu długów, czy łatwo sprzedać dług na takiej giełdzie Jaka jest Pana opinia o skuteczności internetowych giełd długów – wierzytelności, czy warto wpisać tam dłużnika, czy faktycznie można tam sprzedać dług? Czy giełda może obejmować też długi osób prywatnych czy tylko firm i to spółek wyłącznie?
Odpowiedź: Na internetowej giełdzie długów wierzyciele wystawiają swe wierzytelności z zamiarem znalezienia nabywcy. Publikują (niektóre) dane dłużnika oraz kwotę, tytuł wierzytelności, jakim dokumentem jest stwierdzona, niekiedy datę wymagalności wierzytelności. Rzadko ale bywa, że faktycznie trafi się ktoś zainteresowany nabyciem takiego długu (dług można nabyć “na pniu” bez licytowania się). Może to być firma (albo osoba) która chce nabyć dług aby już jako nowy wierzyciel dokonać potrącenia wzajemnych zobowiązań albo wie, jak wyegzekwować dług od tego dłużnika. Nie są mi natomiast znane przypadki licytowania się potencjalnych nabywców, do tego musiałby zostać wystawiony dług jakiejś dobrze prosperującej dużej firmy, oferta sprzedaży za niewielki procent kwoty podstawowej.
Częściej natomiast jest realizowany nieformalny cel opublikowania danych dłużnika w internecie a mianowicie wywarcie presji na dłużnika aby spłacił dług. Jest to zatem cel taki sam jak publikacji w Krajowym Rejestrze Długów i innych BIG-ach przy czym skuteczność internetowych giełd wierzytelności jest znaczni wyższa niż BIG-ów a to dzięki temu, że z wpisem o dłużniku na giełdzie każdy może zapoznać się bezpłatnie. Nie tylko na giełdzie ale i w wyszukiwarkach internetowych, zwłaszcza w Google. Wielokrotnie o dłużników umieszczonych przeze mnie na internetowej giełdzie długów pytały osoby zainteresowane kupnem ich długu, kilka udało się dzięki temu sprzedać, prawdopodobnie z zamiarem dokonania kompensaty wzajemnych zobowiązań. Jednak takie wpisy w internecie są też po prostu narzędziem windykacyjnym. Niejeden dłużnik spłacił dług chcąc zniknąć jako taki z internetu. Swego czasu miałem dostęp do wszystkich trzech rejestrów długów (nie mylić z internetową giełda wierzytelności!) czyli do KRD, ERIF oraz Infomonitor i wszystkie te rejestry łącznie okazały się całkowicie nieskuteczne w windykacji. Informacje o zadłużeniu osoby / firmy opublikowane w publicznie dostępnym internecie pojawiają się także wtedy, gdy ktoś szuka informacji niedotyczącyh zadłużenia danego podmiotu i … też psują opinię takiej osobie / firmie.
Tak, długi osób prywatnych też można publikować na giełdzie długów, z podaniem danych dłużnika umożliwiających jego wstępną identyfikację. Aby wystawić dług na giełdzie, wierzyciel nie musi posiadać prawomocnego wyroku sądu, ale istnienie długu musi być potwierdzone dokumentem, takim jak faktura VAT, umowa cywilnoprawna lub umowa pożyczki. Wierzyciel może udostępnić informacje o długu wraz z podstawowymi danymi dłużnika (imię i nazwisko/nazwa, miejscowość) zgodnie z prawem i bez zgody dłużnika.
Oczywiście lepiej wpisać dłużnika na taką giełdę niż nie wpisywać. Poza tym, nie musi to być giełda wierzytelności, gdyż opcji umieszczenia dłużnika w internacie tak aby Google zindeksował wpis, jest kilka. Może Pan założyć np. bloga na darmowej platformie blogowej np. blogger.com i tam go umieścić, może Pan też wpisać go w jakimś serwisie ogłoszeniowym albo na jakimś forum dyskusyjnym. Takie wpisy nie kolidują z RODO. Także i GIODO nie ma nic do takich wpisów.
Zaktualizowano 20 października 2025 r.
Też wpisuję dłużników tylko do internetu, nawet nie próbowałem z KRD ani z innymi rejestrami. Dwóch dłużników mi zapłaciło po zobaczeniu się w internecie. A ilu w sumie już wpisałem? Chyba ze stu.
Wolf
31 lip 22 o 12:01
Obecnie gdy ktoś ma dług to już nie taki obciach jak jeszcze z 15 lat temu. Zależy też co za dług, znaczy za co. Jeżeli z prywatniej pożyczki od znajomego, to jeszcze robi na niektórych wrażenie ale z działalności gospodarczej to rzadko robi.
mundek
4 sie 22 o 17:07